– Myślałem o powrocie do PLFA I, ale nie po to mamy profesjonalne bramki na stadionie, profesjonalną otoczkę i obietnicę lepszego jutra by się cofać w rozwoju. Mój przyjaciel, który komentował mecz Polska-Szwecja w Łodzi powiedział: Szymon, Topliga to jedyna liga, która się liczy. Nie mam podstaw by mu nie wierzyć – opowiada w wywiadzie dla QB Magazynu Szymon Widera. Prezes Zagłębie Steelers Interpromex podsumowuje zakończony sezon oraz opowiada o tegorocznych kontrowersjach związanych z jego drużyną.

7. miejsce Zagłębie Steelers Intepromex w debiutanckim sezonie w Toplidze to sukces czy porażka?
Dla mnie to porażka, ponieważ mierzyliśmy o wiele wyżej. Do połowy sezonu było nieźle. Dwie wygrane i dwie porażki stawiały nas w dobrej sytuacji. W meczu w Chorzowie przeciwko Rebels przegraliśmy po dogrywce, zabrakło nam szczęścia. Nie zgadzaliśmy się również z kilkoma decyzjami sędziowskimi, zresztą tak jak Rebels. Niesłusznie według mnie, nie uznano nam jednego przyłożenia, niestety nagranie tego nie potwierdziło, gdyż kąt ustawienia kamery, nie pozwolił na rozstrzygnięcie czy zawodnik został wypchnięty za linie boczną, przed wbiegnięciem w pole punktowe czy też w end zone. Zresztą za nagranie naszego meczu Rebels otrzymali karę pieniężną. Raz się wygrywa, raz się przegrywa, mówi się trudno i gra się dalej. Osiągnęliśmy inne sukcesy jak ustanowienie rekordu publiczności w województwie Śląskim.

Na ten mecz przyszło 1650 osób. Istnieje szansa, iż nie był to jednorazowy incydent?
Pół godziny przed meczem nie było już biletów. Niestety na większą sprzedaż nie pozwalały przepisy. To była impreza masowa. Wynajęliśmy jedną trybunę Stadionu Ludowego mogącą pomieścić 1650 widzów. Automatycznie musieliśmy zatrudnić ustawową ochronę na całą stronę boiska. Trybuna była zapełniona w całości. Gdyby nie to, przyszłoby ponad 2 tysiące widzów.
Do 2018 roku chcemy osiągnąć średnią frekwencję na poziomie 3 tysięcy osób. American Day będzie cykliczną, charytatywną imprezą organizowaną raz w roku. Najprawdopodobniej zawsze z Rebelsami.

Pojedynki z Rebels mają większy ciężar gatunkowy?
Pojedynki derbowe rządzą się swoimi prawami. W niektórych dyscyplinach sportu trenerzy są rozliczani za derby, których nie można przegrać. W naszych pojedynkach jest 1:1, ale gramy jeszcze ze sobą cztery razy w tym roku w PLFA 8 i rozgrywkach juniorskich. American Day, który okazał się wielkim sukcesem powstawał w wielkich bólach. Początkowo miał to być mecz towarzyski, z którego dochód byłby przeznaczony na leczenie Marty z Wojkowic. Niestety burmistrz tego miasta, nie pozwolił na rozegranie meczu z obawy o zniszczenie murawy (na której zresztą graliśmy mecz ligowy z Bielawą OWLS w 2009 r i nic się nie stało). Wielu osobom nie spodobała się ta decyzja. Sprawą zainteresowały się media, TVN „Uwaga” nakręcili materiał na ten temat, co pomogło w promocji wydarzenia. Nawet jeśli ktoś nie zna się na futbolu, przyszedł na mecz, bo chciał się z nami solidaryzować. Na początku września zostanie wyemitowany kolejny reportaż o American Day.

Przegrana po dogrywce z Rebels to był najbardziej pamiętny mecz tego sezonu?
Jestem w futbolu od siedmiu lat. Założyłem w naszym województwie pierwszy klub FA, ale to była moja pierwsza dogrywka w życiu. Z tego powodu ten mecz zapamiętam na długo. Przegraliśmy go, ale raz się wygrywa, a raz przegrywa.

Jest Pan zadowolony z postawy Travisa Taylora?
Wbrew doniesieniom prasowym, w tym miejscu, muszę powiedzieć, że nigdy nie twierdziłem, iż Travis będzie najlepszym quarterbackiem w Polsce. Mówiłem, że jest lepszy od polskich rozgrywających. Natomiast jeśli chodzi o jego grę to jestem bardzo zadowolony, ale mam zastrzeżenia do jego postawy osobistej. Travis został u nas do 31 lipca, bo tak miał zagwarantowane w kontrakcie. Zobowiązał się do uczęszczania na treningi juniorów, ale nie wywiązał się z umowy. To było bardzo nieprofesjonalne zachowanie, na które mu zwróciłem uwagę.

Taylor podawał z fatalną skutecznością 25%.
To bardzo dobry zawodnik, ale nasi skrzydłowi nie złapali dużej liczby piłek, także w end zone. Tak kiepska skuteczność nie jest tylko i wyłącznie winą Taylora, gdyż on nie rzucał piłek w niebo, po prostu nasi skrzydłowi ich nie łapali. Nasz najlepszy wide receiver zagrał zaledwie 2,5 meczu.

Zakazy dla trenera Blasko, Mariusza Ostapowicza czy Marcela Kramarczyka wpłynęły na grę zespołu?
Ostapowicz to zawodnik wysokiej klasy. Jest niepokornym człowiekiem, ale jest świetny. Może złapać każdą piłkę lecącą w jego kierunku. Niestety jego impulsywne zachowania bardziej szkodzą klubowi niż pomagają. Natomiast Kramarczyk nie zagrał tylko w jednym meczu przeciwko Giants, w którym nasze szanse na wygraną wynosiły 0,001%. Zresztą zawieszono go niesłusznie. Wypowiedzi na portalach społecznościowych są prywatną sprawą każdego z zawodników i nie powinny mieć wpływu na postrzeganie poszczególnych zawodników.

Zawieszenie motywowano zachowaniem niegodnym reprezentanta kraju.
I dlatego nie jest już reprezentantem Polski, bo na jego profilu na Facebooku pojawiły się jakieś głupoty. Czy je napisał czy nie, to zupełnie inna sprawa, którą podniosłem w trakcie postępowania dyscyplinarnego. Niemniej jeśli Maciej Cetnerowski i Jędrzej Stęszewski ustalili pewne zasady to ok, ale reprezentantem kraju powinno się być za umiejętności, a nie za wywody na portalach społecznościowych. Wystarczyło nakazać Marcelowi usunięcie wpisu i wszyscy zapomnieliby o sprawie.

Strona: 1 2