Pamiętam przedsezonowe przewidywania końcowych wyników Topligi. Spora liczba osób, z którymi rozmawiałem, stawiała na ponowny tytuł dla Seahawks Gdynia. Nawet kosztem ogranych w lidze czeskiej Gigantów Wrocław. Inni byli zdania, że to Dolnoślązacy będą mistrzami. Jak sprawy się mają po siedmiu kolejkach?

Wszystko zaczęło się od pogodowych nokautów i masowego odwoływania meczów. Śnieg, siarczysty mróz i zarządcy boisk utrudniali życie futbolistom na starcie obecnego sezonu. Pierwsze mecze były pokazem siły faworytów i kolejnym głośnym sygnałem, że Topliga nie składa się z ośmiu, a z czterech zespołów. Ale czy na pewno?

Seahawks Gdynia rozpoczęli marsz na szczyt, jakby w ogóle nie mieli przerwy po VII SuperFinale. Mimo utraty Kyle’a McMahona grali tak samo pięknie, czego dowodem były kolejne zwycięstwa. Zaczęli od zniszczenia Warsaw Spartans 48:0. Później równie gładko poszło im z AZS Silesia Rebels. To był jednak zaledwie przedsmak przed mistrzowskim maratonem. Dlaczego mistrzowskim? Giants Wrocław, Warsaw Eagles i Devils Wrocław to drużyny, które – podobnie jak Seahawks – znają smak mistrzostwa Polski. Dwie pierwsze, choć stawiły silny opór, musiały pogodzić się z porażką. A kiedy wydawało się, że po szlagierach z Gigantami i Jastrzębiami przyszedł czas na jedynie trudny spacer, Diabły tupnęły, bezpardonowo sprowadzając gdynian na ziemię. Trener Seahawks Maciej Cetnerowski mówił po tym spotkaniu, że raz na szesnaście meczów może zdarzyć się potknięcie. A i owszem. Wszak emocji nigdy dość.

U Gigantów sytuacja wygląda podobnie, choć przed sezonem nie było to takie oczywiste. Jedni twierdzili, że Giants zmiotą wszystkich z murawy, a rozgrywki Topligi będą tylko formalnością przed świętowaniem mistrzostwa na Stadionie Narodowym. Aż tu nagle… Aktualni czempioni po zaciętym meczu pokonali trzecią drużynę poprzedniego sezonu ligi czeskiej. Wrocławianie od początku rozgrywek nie sprawiali wrażenia gotowych na zdominowanie polskich boisk. Popełniali sporo błędów, choć z meczu na mecz popełniają ich coraz mniej. Problem w tym, że sąsiedzi zza miedzy są… piekielnie blisko.

Devils rywalom z miasta ustępują jedynie bilansem punktowym. Mają 22 oczka mniej. Przed sezonem skazywano ich na czwarte miejsce w lidze. Już są na trzecim, a kto wie, czy nie zakończą sezonu zasadniczego na drugiej pozycji. To byłby diabelski sukces. Bez wątpienia stać ich na taki sukces. Argument? Zwycięstwo z Seahawks.

Kozły Poznań uważam za jedną z dwóch rewelacji rozgrywek. Wprawdzie wygrywają z najsłabszymi, ale mają świetną defensywę, grają twardy futbol i, moim zdaniem, zwycięstwo nad silniejszym przeciwnikiem jest tylko kwestią czasu. Po sześciu meczach zgromadzili sześć punktów. O dwa mniej niż Warsaw Eagles.

Orły ze stolicy przed sezonem po raz kolejny zapowiadały, że tym razem zdobędą mistrzostwo. Wielu sympatyków futbolu coraz częściej uśmiecha się słysząc takie zapowiedzi z ust stołecznych graczy. Co prawda do finału jeszcze daleko, ale na razie to tylko trzecia siła w lidze. Słabo.

Patrząc na grę Rebeliantów aż zęby bolą. Oczywiście, ich budżet nawet nie leżał obok tych, które mają Eagles, czy Seahawks. Ale z drugiej strony pieniądze nie grają. Rebels są chyba największym rozczarowaniem sezonu. Choć od początku nie było mowy, by byli realną siłą w walce o awans do finału, liczyłem, że zapunktują na wzór Kozłów.

Zagłębie Steelers Interpromex i Warsaw Spartans od początku traktują rozgrywki jak czas zbierania przez beniaminka doświadczeń od najlepszych w kraju. Warszawianie na razie zbierają… cięgi. Nie wierzę, by udało się jeszcze uratować ten sezon. Najważniejsze jednak, by jak najwięcej wyciągnęli z kolejnych porażek i za rok pokazali, ile zdobyli wiedzy. A co ze Steelersami? Jak sami zapowiadali, chcą osiągnąć jak najlepszy rezultat. Na razie im się to udaje. Bilans 2-5 i cztery punkty po siedmiu kolejkach to naprawdę nie jest zły wynik jak na beniaminka. Pewnie zainkasują jeszcze komplet porażek z potentatami, ale cudów nikt od nich nie oczekuje. Robią swoje i cieszą się każdym meczem.

Pytanie, kto zdobędzie ten puchar…

Sebastian Matyszczak  || [email protected]