– Rugby w Polsce może się wiele nauczyć od futbolistów – mówi prezes Klubu Sportowego Rugby Wrocław Bartosz Ryś. Przedstawiciel środowiska rugby w rozmowie z Piotrem Berą opowiada o tym, co łączy, a co dzieli futbol amerykański i rugby.

Dlaczego kibice rugby i futbolu amerykańskiego nie przepadają za sobą?
W Polsce mamy czasami do czynienia z zawiścią względem futbolistów. Powiodło im się trochę lepiej niż rugbystom. Jeśli chodzi o organizację i marketing futbol wyprzedził rugby o galaktykę. Rugby jest w tym samym miejscu, co 30 lat temu. Niewiele się zmienia, progres jest bardzo powolny. Możemy zazdrościć futbolistom, aczkolwiek wielu kibiców i zawodników irytuje to, w jaki sposób nowi zawodnicy futbolu obnoszą się z tym, że uprawiają tę dyscyplinę sportu. Buńczuczne zachowania zdarzają się dość często, zwłaszcza w mediach społecznościowych.

Sympatycy obu sportów licytują się, która dyscyplina jest bardziej męska.
Rugby to połączenie zapasów z lekkoatletyką. W futbolu jest mniej biegania z powodu specyfiki gry. Ale nie oznacza to, że nie dochodzi do starć, które niejednego przyprawiłyby o rezygnacje z uprawiania sportu.

Jednym z argumentów przemawiających za rugby jest brak ochraniaczy na ciałach zawodników. Futboliści obłożeni są nimi od stóp do głów.
Niewiele osób jest świadoma, iż mierzona siła jednego uderzenia w futbolu zawodowym wynosi 4807 funtów, podczas gdy w rugby 1600 funtów. Ale w trakcie całego meczu suma obciążeń u futbolisty wynosi 28,842 funty, a w rugby 28,728 – wynik niemal identyczny. Ochraniacze są niezbędne do gry w futbol amerykański. Siła jednego uderzenia jest powalająca i często bardzo efektowna. Dlatego futboliści noszą kaski, choć dla niektórych jest to prowokacja. W rugby takie uderzenia na niewiele by się zdały. Owszem, jest walka wręcz, ale nie wolno uderzać gracza bez piłki.

Mówi się, że kask ratuje futbolistom życie. W końcu najbardziej podatna na urazy jest głowa. Nawet jeśli nie widać gołym okiem odniesionych urazów, może dojść do uszkodzeń wewnętrznych.
To samo dotyczy rugby. Wszystkie szarże przeprowadzamy z nisko opuszczoną głową, co minimalizuje ryzyko skręcenia karku. Zdarza się, że zawodnicy z pozycji młynarza mdleją na boisku z powodu braku dopływu krwi.

Ze względu na płynność gry rugbiści to długodystansowcy, a futboliści sprinterzy?
W futbolu przeprowadza się lotne zmiany. Raz wchodzi formacja defensywna, raz ofensywna. W rugby 15-osobowym można dokonać ośmiu zmian, a w 7-osobowym trzech. W obu odmianach gra się na pełnowymiarowym boisku, toteż w „siódemkach” każda połowa trwa 7 minut. Wymaga to niesamowitej kondycji i ciągłego wykonywania sprintów. Dlatego zawodnicy „7” są raczej 400-metrowcami. Do gry w rugby 15-osobowym prowadzi się zupełnie inne przygotowania, tam mecz trwa 80 minut.

Zawodnik jednej bądź drugiej dyscypliny poradziłby sobie pod względem fizycznym w obu sportach?
Futbolista Giants Wrocław Wojtek Kosendiak był w przeszłości reprezentantem Polski w rugby „7”. Niedawno wystąpił gościnnie w sparingu rugby „15”. Pokazał naprawdę duże umiejętności. Inni futboliści też by się sprawdzili. Więksi i masywniejsi wpasowaliby się chociażby do drugiej linii młyna. Nie ukrywam, że podczas treningów korzystamy również z ćwiczeń motorycznych przygotowanych do treningów futbolowych.

Czyli podobieństwa istnieją. Dlatego zdecydowaliście się na współpracę z klubami futbolu amerykańskiego, lacrosse oraz ultimate frisbee w ramach Nowych Sportów Wrocławia? Przypomnę, że walczycie o przebudowę jednego z boisk do celów treningowych.
Największym impulsem do podjęcia tej inicjatywy jest zaplanowany na maj zlot harleyowców. Cała impreza odbędzie się na Stadionie Olimpijskim i Polach Marsowych – największym kompleksie sportowym we Wrocławiu. W trakcie imprezy murawy ulegną zniszczeniu, a ich renowacja ma potrwać ok. 2 miesiące. Paradoks polega na tym, że na początku wiosny nie pozwolono nam skorzystać z boisk zgodnie z przeznaczeniem – czyli biegając po murawie. Pretekstem było właśnie niszczenie nawierzchni. Wiosna jest szczytem sezonu pod względem liczby imprez sportowych, a my nie mamy gdzie trenować. Może władze miasta uważają, że finansują sport dając 20 milionów złotych tylko i wyłącznie na piłkarski Śląsk? Jestem kibicem Śląska, ale irytuje mnie tak duża dysproporcja w podziale środków.

Strona: 1 2