Jak działa no huddle? Po co się jej używa? Jak się w niej komunikować? Na te i inne pytania związane z tą filozofią ofensywną odpowie poniższy artykuł.

Dlaczego no huddle?

Wbrew pozorom no huddle offence nie jest przede wszystkim stosowana po to, by wpłynąć na formację obrony przeciwnika. Jest po to, by pomóc sobie samym. Rozważając grę no huddle trzeba wziąć pod uwagę pięć czynników:

- Jak no huddle wpływa na liniowych?

Załóżmy, że przeciętnie drużyna ataku ustawia swój huddle 7,5 jarda od piłki. Przed huddle przebiega ona 7,5 jarda i potem znowu 7,5 jarda do linii wznowienia akcji. Razem 15 jardów. Pomnóżmy to przez powiedzmy 60 zagrywek w meczu i oszczędzamy im prawie kilometr biegu na mecz. Dla liniowego to spory dystans, który „zwróci” się w czwartej kwarcie spotkania, kiedy nasi liniowi będą mieli jeszcze zapas sił.

- Jak no huddle wpływa na czas treningów?

Pomijając przygotowania przed sezonem, w trakcie których modyfikujemy playbooka, wprowadzając no huddle jesteśmy w stanie zwiększyć ilość zagrywek w trakcie gier treningowych o 1/3. Zbierając się po każdej zagrywce wysnapujemy ok. 20-22 piłek w kwadrans, podczas no huddle liczba ta wzrośnie do ok. 28-30 snapów.

- Jak no huddle wpływa na rozgrywającego?

Ustawiając się od razu na linii wznowienia quarterback ma kilka sekund więcej, by sprawdzić ustawienie formacji obrony i wykorzystać jej słabości wywołując odpowiednią zagrywkę.

- Jak no huddle wpływa na tempo gry?

Tempo gry jest jedną z najrzadziej wykorzystywanych przewag ataku nad defensywą. Przed snapem zawodnicy formacji ofensywnej wiedzą dwie podstawowe rzeczy: gdzie i kiedy pójdzie akcja. Trenerzy głównie skupiają się na „gdzie”, zdając się ignorować aspekt „kiedy”. Ustawiając się od razu po akcji na linii wznowienia zmuszamy obrońców do gry w tempie, do którego nie są przyzwyczajeni. Odnieśmy to do skrzyni biegów w samochodzie. Jedynka jest grą w zwykłym tempie. Obie drużyny po skończonej akcji ustawiają się w huddle, po czym idą na linię wznowienia, by wykonać uzgodnioną wcześniej akcję. Na drugim biegu atak nie zbiera się po akcji, przez co obrona też nie może tego zrobić. Trzeci bieg to hurry-up offence czyli de facto no huddle w szybszym tempie, do którego możemy przejść w każdym momencie meczu. Opanowując ten styl gry, możemy przyspieszyć albo zwolnić tempo gry wtedy, gdy tego chcemy. Możemy dzięki temu jeszcze bardziej mylić obrońców przeciwnika.

- I wreszcie: jak no huddle wpływa na defensywę przeciwnika?

By sprostać takiemu atakowi, formacja obronna musi przejść zupełnie inne przygotowania. Musi również włączyć drugi bieg. Jeśli możemy spowodować, by przeciwnicy zużyli po 10 minut na każdym treningu na wypracowanie i wyćwiczenie efektywnego systemu komunikacji, sprawiamy, że poświęcają oni w tygodniu około pół godziny mniej na faktyczną grę w obronie. Istotny jest również aspekt psychologiczny takiej taktyki. Gra w obronie wyzwala w futbolistach dużo emocji – mnóstwo jest wzajemnego motywowania, poklepywania, okrzyków itp. Krótki czas na przegrupowanie przed kolejnym snapem praktycznie eliminuje te zachowania.

Stosując ofensywę no huddle możemy podczas treningów skupić się na rzeczach istotnych. Zwiększamy zakres ćwiczeń podstawowych technik oraz powtarzanie zagrywek potrzebnych w następnym meczu. Możemy też wszystkie błędy taktyczno-techniczne pokazać na „żywym” przykładzie. Często w huddle staramy się opowiedzieć o tym, co było złe. Mając już formację obrony gotową do gry, możemy starać się o odtworzenie błędnej sytuacji i wprowadzenie korekty. No huddle to również permanentna praca nad kondycją zawodników. W trakcie treningów możemy zredukować ilość ćwiczeń na wytrzymałość, ponieważ „zrobi się sama” podczas gier treningowych. Sytuacja w której po zakończeniu akcji zawodnicy od razu biegną na linię wznowienia akcji, ćwiczy też koncentrację w momentach zmęczenia formacji ataku. Kolejnym aspektem ulegającym poprawie dzięki stosowaniu no huddle offence jest komunikacja. Nasi podopieczni przyzwyczajeni są do słuchania jaką zagrywkę wywołuje rozgrywający oraz lepiej radzą sobie z grą w pośpiechu. Poza tym gra no huddle wykształca w nich nawyk gry w tempie potrzebnym podczas 2 minute drill.

Komunikacja w no huddle

Ostatnią częścią składową ofensywy no huddle, po niezliczonej liczbie powtórzeń na treningach, wyrobionej kondycji i dobrej znajomości playbooka, jest dobry system komunikacji. Rozgrywający w no huddle musi mieć bardzo dobry przegląd pola i rozumieć grę obronną. To on w części zagrywek musi przejąć na siebie odpowiedzialność „przeczytania” defensywy i dobrania odpowiedniej taktyki. W takim systemie jednak wadą są małe możliwości zmian formacji ofensywnych. Jeśli na boisko wychodzi czterech skrzydłowych, rozgrywający nie będzie spodziewać się mocnej gry biegowej. Dobrze jest zaplanować w playbooku kilka gotowych kombinacji ścieżek receiverów i biegów zawodników z back field, które wywoływane są przez QB na linii wznowienia i przyporządkować im nazwy, liczby czy gesty. Drugim popularnym systemem jest wyposażenie całej formacji ataku we wristbandy przekazywanie informacji przez sztab trenerski. Oczywiście można po prostu pokazywać numer danej zagrywki na wristbandzie i oczekiwać jej wykonania przez zespół. Wiadomo jednak, że w przypadku najczęściej używanych zagrywek pod koniec meczu przeciwnicy będą mogli się do niej przygotować. Ciekawą prelekcję na ten temat przeprowadził niedawno podczas kliniki trenerskiej Wojciech Grzybek – trener Tychy Falcons, członek sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski. Wprowadził on do swojej drużyny system rodem z baseballa. Jak wyglądają znaki w tym sporcie? Ano tak:

 

Jedynym ograniczeniem w tworzeniu systemów komunikacji jest wyobraźnia trenerów i zawodników. System musi być skuteczny i trudny do rozszyfrowania przez przeciwnika. Należy oczywiście uwzględniać postęp technologiczny, przecież w NFL już od dawna jeden z zawodników może być wyposażony w słuchawkę zamontowaną w kasku. Czy doczekamy się sytuacji, gdy trener będzie słał zawodnikom zza linii bocznej MMS-y odbierane przez nich na ich multimedialnych, wstrząsoodpornych wristbandach? Pewnie tak. Pytanie brzmi: kiedy?

zdjęcie: archiwum KAMELEON