Nie ma żadnych wątpliwości – National Football League bez draftu nie byłaby tym, czym jest. Był jednak czas, że aż 57 z 81 graczy wybranych do najlepszych drużyn zawodowych postanowiło wybrać inne zajęcie niż futbol. Tegoroczny NFL Draft rozpocznie się 25 kwietnia w Radio City Music Hall w Nowym Jorku.

Bez naboru młodych i utalentowanych zawodników trudno sobie wyobrazić NFL, a jednak przez kilkanaście lat liga funkcjonowała bez niego. Potrzeba jest jednak matką wynalazków, a potrzebą był rozwój, i, co za tym idzie, zwiększenie zainteresowania dyscypliną. Od 1920 do 1934 roku lista zwycięzców NFL nie była szczególnie zróżnicowana. Aż dziewięć razy triumfowały ekipy z Chicago, Green Bay oraz Nowego Jorku. Ta dominacja zabijała ligę, która i tak balansowała na skraju bankructwa. W ciągu pierwszych dziesięciu lat rozgrywek aż 35 klubów zakończyło działalność z powodów finansowych!

„NFL? Wolę normalną pracę”

Nowe zaczęło się nietypowo i trochę przez przypadek. Pod koniec nieudanego dla ekipy Pittsburgh Steelers sezonu 1934 właściciel klubu Art Rooney postanowił oddać New York Giants dwóch graczy, którzy mieli pomóc tym drugim w playoffach. Transakcję oprotestowali Boston Redskins (w 1937 przeniesieni do Waszyngtonu), a ówczesny komisarz NFL Joe Carr zabronił zawodnikom udziału w postseason. Wprowadzono jednak „waiver rule”, rozwiązanie, które miało porządkować sytuację. Zwalniani w trakcie sezonu futboliści mogli od tej pory być pozyskiwani przez inne kluby. Wprowadzono jedynie przepis, że pierwszeństwo w pozyskaniu należy do zespołu znajdującego się w danym momencie niżej w tabeli.

Wielkim problemem NFL w latach 30. były rosnące koszty, przy jednoczesnym braku nowych przychodów. Utalentowani zawodnicy uniwersyteccy chcąc nadal grać mogli osobiście wybierać miejsce zatrudnienia. I wybierali. Na czele listy życzeń były najbogatsze – co wówczas oznaczało „z trudem wychodzące na swoje” – kluby: Chicago Bears, Green Bay Packers, Giants i Redskins. Te mogły płacić najwięcej, choć wcale nie dużo. Większość futbolistów grała za mniej niż 100 dolarów za mecz i oprócz sportu miała „normalną” pracę. Inni zamiast pieniędzy wybierali prestiż, czyli… Bears, Packers, Giants lub Redskins. Właściciele pozostałych drużyn mieli ogromne problemy: słabsi zawodnicy – słabsze wyniki – coraz mniejsze zyski. Koło się zamykało.

Słabe ogniwo i narodziny pomysłu

NFL potrzebny był pasjonat i wizjoner. Okazał się nim Bert Bell, arystokrata, syn prokuratora generalnego Pensylwanii. W roku 1933 do ligi dołączyli Steelers oraz Philadelphia Eagles. Bell został współwłaścicielem tych drugich (do spółki z Ludem Wrayem). Mimo że płacił niektórym graczom tylko 15 dolarów za mecz, i sam pełnił większość funkcji w klubie, po trzech latach straty wynosiły 80 tysięcy dolarów. Po dwóch sezonach Wray miał dość: wycofał się. Bell wykupił jego udziały za 4,5 tys. dolarów i zastąpił wspólnika w roli coacha. Co ważniejsze: wiedział, gdzie leży problem.

– Panowie, zawsze uważałem, że zawodowy futbol jest jak łańcuch – powiedział na spotkaniu właścicieli w 1935 roku. – Liga nie jest silniejsza niż jej najsłabsze ogniwo, a ja byłem najsłabszym ogniwem tak długo, że wiem o czym mówię. Z każdym rokiem bogaci stają się bogatsi, a biedni są coraz biedniejsi – dodał. Następnie Bell nakreślił system wyboru graczy uniwersyteckich, w kolejności odwrotnej do tabeli z poprzedniego sezonu. Podobno nie padło wówczas słowo draft, ale od czego są dziennikarze…

Wprowadzenie draftu miało wzmocnić słabszych. Co na to potęgi? Wywodzący się ze środowiska nowojorskich bukmacherów właściciel Giants Tim Mara wiedział, że jego zespół na tym straci. Był jednak na tyle mądry, by spojrzeć na problem szerzej. – To był hazard, ale musieliśmy zaakceptować zmiany, dla dobra ligi i profesjonalnego futbolu – wyjaśniał później Mara. Rozumiał, że potrzebna jest rywalizacja, że gra stanie się bardziej atrakcyjna, jeśli zespoły będą przeżywały wzloty i upadki. Draft rozpoczął więc wyrównywanie szans. Zmiany zachodziły powoli – także z powodu wojny. Eagles wyszli z cienia dopiero w 1947 roku.

Telefon do przyjaciela

Pierwszy draft odbył się 8 lutego 1936 r. w Ritz-Carlton Hotel w Filadelfii. Korzystając z bilansu 2-9 w poprzednim sezonie, Eagles wybierali jako pierwsi. Nie byli w stanie podpisać kontraktu z Jayem Berwangerem, więc przekazali go Bears. Ci również nie przekonali gracza, który… nie chciał grać w NFL – po prostu! Jego śladem poszło aż 56 z 81 graczy, których nazwiska wypisano kredą na czarnej tablicy. Chodziło o pieniądze, ale i o postrzeganie ligi, jej niski prestiż. W powszechnej opinii liczył się futbol uniwersytecki, a później należało zająć się „porządną” pracą. Przedłużanie zabawy z piłką uchodziło za objaw niedojrzałości.

Strona: 1 2